Relacja z koncertu Death To All, Kraków, Fabryka 13.03.2015

Przypuszczaliście, że po śmierci Chucka Schuldinera przyjdzie Wam jeszcze zobaczyć Death na żywo? Jeszcze jakiś czas temu organizowanie trasy pod szyldem pionierów technicznego death metalu (i jednej z najoryginalniejszych kapel w historii muzyki rockowej), uchodziło by za słaby żart albo przykre przykry skok na kasę. Czas jednak reflektował i bardziej dosadne opinie, a w mijający weekend kolejny już raz w Polsce mogliśmy obcować ze spuścizną ojców ekstremalnego metalu.

Jakby ktoś obudził się wczorajszy i pytał o co chodzi – od końca 2012 roku były manager grupy organizuje coś w rodzaju objazdowego hołdu dla zespołu, pod nazwą ?Death To All Tours?. Mamy więc do czynienia z coverbandem, w skład którego wchodzą liczni byli członkowie grupy, związani z nią na różnych etapach działalności.

Okazja do koncertów była niebywała – dwudziestolecie wydania znakomitego albumu ?Symbolic?. Zapowiadano wykonanie dzieła w całości, co z nieznanych mi przyczyn nie nastąpiło. Usłyszeliśmy za to przekrojowy zestaw utworów, reprezentujących niemal każdy album Death.

Wątpliwości co do uczciwości całego przedsięwzięcia można było mieć sporo. Pierwsze miażdżące takty ?The Philosopher? rozwiały je błyskawicznie. Brzmienie potężne, jednocześnie przejrzyste, niczym na płytach. Każdy riff doskonale słyszalny. Kolejne utwory – ?Leprosy?, ?Suicide Machine?, ?Overactive Imagination? tylko dopełniły dzieła. Była to lekcja muzycznej historii na żywo, jednocześnie nie trącąca stęchlizną. Zespół grał z najwyższą jakością, nie dając odetchnąć ani przez chwilę trwającego prawie dwie godziny setu. Ile współczesnych zespołów ekstremalnych jest w stanie zbliżyć się do takiego poziomu?

Chwila uwagi należy się aktorom przedstawienia – dominowali muzycy znani z sesji ?Symbolic? – Gene Holgan na bębnach (co ciekawe, mimo, że to znakomity perkusista, nie zaznaczył się specjalnie na krakowskim koncercie), gitarzysta Bobby Koelble, basista Steve DiGiorgio (co prawda w nagrywaniu ?Symbolic? nie uczestniczył, jednak nagrał z Death dwie inne płyty). Za mikrofonem i gitarą oczywiście Max Phelbs, znany z poprzednich tras, a także występów w Cynic. Wyglądający i brzmiący zresztą jak młodszy brat Schuldinera. Rolę mistrza ceremonii pełnił DiGiorgio, ochoczo komplementujący szalejącą publiczność (koncert był wyprzedany).

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że to nie ostatnia okazja do zobaczenia Death To All na żywo. Dzięki takim wydarzeniom, pamięć o geniuszu Chucka Schuldinera trwa w najlepsze.

tekst: Igor Waniurski (podziękowania dla Knock Out Productions – organizatora koncertu)

(wideo znalezione w serwisie youtube.com)