Desdemona – Endorphins

 Od 2004 roku, wydając długogrający album ?Version 3.0? zespół Desdemona miał dłuższą przerwę w nagrywaniu nowego materiału.  W tym czasie wydali koncertowe DVD, grywali na wielu koncertach, a od jakiegoś czasu grupa zapowiadała nowe utwory, podsycając atmosferę wyczekiwania na nową płytę. Tak długa przerwa pomiędzy wydawnictwami spowodowana była głównie zmianami składu grupy (odeszła Agata Pawłowicz, wokalistka), jak i przez ciężki wypadek obecnej wokalistki ? Agnieszki Leśnej. Album wreszcie ukazał się 28 maja br., nakładem niemieckiej Danse Macabre Records. Płyta została zatytułowana ?Endorphins? i znalazło się na niej dziesięć nowych kompozycji.

Pierwszy utwór Bring In All wprowadza elektroniczne i brudne dźwięki gitar oraz bardzo melodyjny refren, ze świetnym wokalem Agnieszki (podobnie jest do końca płyty). Utwór ten mogliśmy już poznać w 2011 roku, gdy Desdemona promowała darmowy singiel. Na singiel nadaje się on rewelacyjnie. Pełno tu smaczków, czy to elektronicznych, wokalowych, czy gitarowych, podstawionych pod ciężki beat.

Następny na płycie Des-dream to numer bardzo dynamiczny, syntezatorowy i zarazem klimatyczny. Nudności Desdemonie nie można zarzucić. Naprawdę dużo tu smakowitych, elektronicznych dźwięków. Dobrą robotę zrobił basista zespołu, Szymon Świerczyński i producenci. Album brzmi świeżo, czysto.  Pełen industrial, jaki tworzą muzycy tego zespołu.

Jest energetycznie i mocno, ale także trafimy tu na utwory lub fragmenty bardziej mroczne, spokojniejsze. Z mroku wyłania się światło, można by rzec. Poison zaczyna się od tłustego beatu, i zaraz potem wchodzi naprawdę świetnie brzmiący, subtelny śpiew Agnieszki Leśnej, podnoszący atmosferę utworu. Dobry tekst również spełnia tu swą rolę.

Jealous Sky to numer bardzo electro, eksperymentujący także z wokalem. Można by się zastanawiać, czy zespołowi pasowałaby żywa perkusja, ale czy tak nie jest najbardziej desdemonowo? Elektronika wpływa dużą rolą na klimat i atmosferę tej muzyki. Obecnie mówi się, że zespół gra właśnie industrial. Szczerze powiedziawszy nie lubię zbytnio szufladkowania, ale może warto przypomnieć, że industrial to awangardowy styl muzyki elektronicznej. Przy keyboardzie w zespole zasiada Robert Pląskowski.

Świetny Devil?s Game dalej prowadzi te brzmienia, z szaleńczym i histerycznym tekstem, jak i taką samą muzyką. Ciężkie gitary, beaty? Sorrow rozpoczyna się jak jakiś numer od Depeche Mode. Świetne melodie, okraszone tą genialnie klimatyczną wokalizą Agnieszki. Pod koniec (na krótko niestety) występują takie świetne operowe, wysokie partie śpiewu, przypominające Simone Simons w zespole Epica lub zespół Therion. Mega?.

?Blackened clouds and all around is dark,

The growing wall of woods is surrounding her.?

Porównania tak naprawdę  są tu niepotrzebne. Desdemona gra swoje i niech tak trzyma dalej.

Let?s Play Love ma w sobie ciężkie dźwięki gitary: basowej i elektrycznej (Krzysztofa Chorążego), tworząc tak jakby ściany dźwięku. Aż kipi tu wszystko od zawartej energii w tym utworze, jak i na całej płycie. Ale przypominam, że spotkacie tu także motywy mroczne i spokojniejsze, nawet szaleńcze oraz skoczne.

In Flames to toporny i mięsisty kawałek. Tłem gitarowo-elektronicznym kojarzyć się może troszeczkę z muzyką Rammsteina. Euphoria to utwór pełen energii, pozwala faktycznie odczuć euforię. Wokalistka odgrywa bardzo ważną rolę, bo umie zaśpiewać mrocznie, trzymając klimat, ale też wpasowuje się w rzeczy typu kojarzące się z muzyką dub, czy melodyjne i dynamiczne zakamarki, Niezwykle utalentowana osoba.

XXX kończy album ?Endorphins?. Szybki to utwór, z lekkimi zmianami tempa, co kontrastowo potęguje moc muzyki Desdemony.

Gwoli podsumowania ? Desdemona to zespół, który już na tej płycie osiągnął swój styl. Życzę im płodności muzycznej i abyśmy znów nie musieli czekać na kolejny album studyjny 8 lat.

Bardzo dobry album, szczególnie dla ludzi poszukujących w muzyce, otwartych na nowe ścieżki.

Łukasz Krawiec