RHCP – Stadium Arcadium (2006)

Dwupłytowe wydawnictwo to dowód na wyjątkową artystyczną płodność tego kwartetu, tym bardziej, że wydają płyty bardzo często. „Dani California” zawojował listy przebojów, dając do zrozumienia, że rock nie umarł i ma się znakomicie. „PAPRYCZKI” posiadają wyjątkową swobodę pisania hitów, tak więc znakomita sprzedaż albumu jest zawsze czymś oczekiwanym.

Niestety jest to dla mnie o wiele słabszy album, niż dwa poprzednie. Nie chodzi mi nawet o to, że tak długi czas jego trwania może powodować znużenie, bo trzeba przyznać, że muzyka na nim zawarta jest strasznie urozmaicona. Po prostu przy większości utworów mam wrażenie, że gdzieś to już słyszałem, a co najgorsze wcale mnie nie porywają jak niektóre kawałki z poprzednich albumów, gdzie już po pierwszym przesłuchaniu ciało rwie się do fikołków. To płyta bardzo prosta pod względem kompozycji, tak jak tytuły samych piosenek. Fakt, że niektóre z nich jak „Storm In The Teacup” są porywające i aż chce się je rozgłosić, ale wg mnie lepiej było zrobić z tego jedną płytę, wybrać tylko te charakterystyczne kawałki, a resztę wrzucić na B-Single. A tak powstał album dwupłytowy, przy którym najlepiej będzie dla mnie skasować połowę nudnych utworów i „katować” tylko te naprawdę solidne.

Michał Krzycki

Oceń płytę
Beznadziejna
Słaba
Rozczarowyjąca
Przeciętna
Poprawna
Niezła
Dobra
Bardzo dobra
Rewelacyjna
Arcydzieło!