Lao Che – Soundtrack

 19 października światło dzienne ujrzała najnowsza płyta Lao Che ? ?Soundtrack?. Płyta z zaskakującą muzyką! To już piąty album studyjny tego płockiego zespołu, kolejny po ?Prąd stały/prąd zmienny? sprzed dwóch lat. ?Soundtrack? przynosi zupełnie nowy wymiar muzyki szóstki z Lao Che, tworząc odmienną i intrygującą stylistykę. Wiele tu smakowitych eksperymentów, świetnych i ciekawych improwizowanych części, a dużą rolę odgrywa elektronika, bardzo dobrze wykorzystana przez Spiętego i spółkę, którzy, według mnie, pokazują tym albumem, że są niezależni i ich muzyka wcale nie musi być w radiu, czy telewizji. 

Urzekły mnie najbardziej wszelkie eksperymenty ze strony zespołu: niegłośne dźwięki gitary (tylko czasami przesterowanej), proste beaty perkusyjne, samplery, nastrojowe zwolnienia z pięknymi partiami klawiszy, dźwięki trójkąta i inne ciekawostki brzmieniowe, a nawet hip-hop (ale taki ?lao cheowy?, Jestem psem ? naprawdę bardzo interesująca kompozycja). Wszystko to wymieszane w sosie o nazwie LAO CHE oraz transcendentalne i metaforyczne teksty: głównie o poszukiwaniu Boga.

Mamy tu różnorodność rodzajów muzycznych: indie rock, jazz, funk (Już jutro), muzyka filmowa, elektronika i wspomniany hip-hop (Jestem psem).

?Soundtrack? zawiera mało czadowych numerów. Zespół postawił bardziej na zmysłowość i powolne kompozycje (są wyjątki, singlowy Zombi!). Nie warto opisywać poszczególnych utworów, ponieważ album stanowi koncept, ale moimi faworytami są na obecny czas: 4 piosenki, Jestem psem, Dym (najdobitniejszy tekst o egzystencji i poszukiwaniu Boga) oraz Zombi!. Praktycznie każda cześć tego materiału jest wysoce interesująca, okraszona wspaniałymi patentami barw dźwiękowych i tekstów. A końcówka z gwizdem w ostatnim songu? ? wspaniała!

Jest to jedna z tych płyt, która spodobać się nam może za którymś z kolei odsłuchem całości ? nie wchodzi od razu. Za każdym razem hipnotyzuje nas, zniewalając zmysł, przez to znajdujemy nowe ?smaczki? w niej. Szczerze polecam poświęcenie czasu i cierpliwości, a na pewno każdy znajdzie coś inspirującego dla siebie. To bardzo dojrzały materiał na scenie polskiej i mam nadzieję, że inni recenzenci/serwisy/prasa docenią tę kapitalną, POLSKĄ płytę.

Warto wspomnieć, że za produkcję i miksy odpowiedzialny jest brytyjski muzyk, współpracownik zespołu Eddie Stevens.

Obecnie jestem ogromnie zainteresowany koncertami Lao Che, jak ten materiał brzmi na żywo ? Trasa już trwa !!!

 

P.S

Zagłębiając się w tę muzykę i teksty faktycznie odbiera się ją jako soundtrack pod nasze wyobrażenia podczas słuchania jej – soundtrack do niestworzonego filmu.

Należy więc także wspomnieć o tym, że Lao Che powstało z myślą o tworzeniu muzyki filmowej, przybrawszy nazwę od chińskiego gangstera z filmu Indiana Jones i Świątynia Zagłady. Potoczyło się to troszkę inaczej?

Singlowy utwór Zombi! odniósł sukces na Liście Przebojów TRÓJKI, uplasowując się obecnie na miejscu 2.

Łukasz Krawiec