Kotipelto & Liimatainen – Blackoustic

blackousticO dwóch takich co nagrali płytę.

Pewnego dnia Pekka i Toivonen spotykają się po długim czasie i wybierają się do sauny. Przez kilka godzin popijają wódkę. Pekka pyta Toivonena co tam u niego słychać. Toivonen nic nie odpowiada. Kontynuują picie przez parę następnych godzin. Wreszcie decyduje się i powoli odpowiada: „Przyszliśmy tu żeby paplać, czy przyszliśmy tu żeby pić?” Pekka na to : ? No… to może nagrajmy płytę??.

Dowcipy opowiadane wśród Finów wyrosły zazwyczaj z depresji ukształtowanej skrajnymi warunkami klimatycznymi i zbyt małą pewnością siebie, co też skutkuje problemami pokroju alkoholizmu czy samobójstw. Mimo, iż duch fińskiego narodu odzwierciedlony w tych dowcipach może się zdawać dziwny i przygnębiający dla obcokrajowca nierozumiejącego fińskiej kultury, Finowie są i tak dumni z tego ducha, i zawsze chętni, by za niego walczyć.

Podmieniając odpowiednio imiona w popularnym dowcipie o przedstawicielach typowej fińskiej społeczności na Timo i Jani otrzymamy wstęp do recenzji o dwóch takich co nagrali ze sobą płytę.

Nie jestem od razu nastawiona jakoś negatywnie czy oschle. Finlandia to dla większości kraj o dość specyficznym języku nie dającym możliwości bezbolesnego zapamiętania nazwisk i imion ludzi tam mieszkających, dziwnym podejściu do życia i innym od naszego usposobieniu. Muzycznie, poza paroma incydentami również nie wyznacza kolejności na szczytach list przebojów czy nie robi zamieszania w rankingach popularności.

 

Zostawmy zatem przykre uwagi dla siebie na temat fińszczyzny i przyjrzyjmy się płycie i jej zawartości.

 

Dwóch metalowców  mijających się często na scenie, ale z rożnych macierzystych kapel spotkało się w domu jednego z nich,  po to by w oparach sauny lub własnych pomysłów przy akompaniamencie dwóch gitar poaranżować sobie kilkanaście znanych mniej lub bardziej kawałków i pośpiewać  bez specjalnych fajerwerków – akustycznie.

Oto i cały pomysł na płytę.

Oto i cała lista wybranych kawałków na płytę

  1. Sleep Well (From Kotipelto Solo Album)
  2. Out In The Fields (Gary Moore & Phil Lynott Cover)
  3. Black Diamond (Stratovarius Song)
  4. My Selene (Sonata Arctica Song)
  5. Behind Blue Eyes (Pete Townshend Cover)
  6. Hunting High And Low (Stratovarius Song)
  7. Where My Rainbow Ends (New Song, Written By Jani)
  8. Speed Of Light (Stratovarius Song)
  9. Perfect Strangers (Deep Purple/Ian Gillan Cover)
  10. Coming Home (Stratovarius Song)
  11. Serenity (Kotipelto Solo)
  12. Rainbow Eyes (Rainbow Cover / Ritchie Blackmore, Ronnie Dio)
  13.  Karjalan Kunnailla (Finnish Traditional)

Timo Kotipelto, wokalista Stratovariusa i Jani Liimatainen, były gitarzysta Sonata Arctica, przysiedli na wysokich stołkach i tak, jak za dawnych dobrych ?pudel-metalowych? czasów kapela Extreme. Dwóch długopiórych metalowców zapragnęło wywołać u setek wzdychających nieletnich i letnich dziewcząt palpitacje serca utworem w stylu  ?More Than Words? i nagrali całe 13 kawałków w tym stylu. Słuchając albumu przyznaję, że jak ulał pasuje do romantycznej kolacji przy świecach i swoją nienarzucającą się formułą nie męczy ucha, a i pozwala na swobodną konwersacje lub czułe patrzenie sobie w oczy. Obaj panowie raczej nie patrzyli sobie w oczy, ani, myślę w swoje muzyczne dusze. Siedli, jak już wspomniałam na wysokich stołkach i zagrali kilka niewymuszonych akordów w towarzystwie przyjemnie plumkajacych nutowych przeplotów melodii, by nie nazwać tego gitarową wirtuozerką. Głosowo przypominają tu odrobinę koncertowe popisy na gitarę i śpiew duetu Petrucci / LaBrie z legendarnego Dream Theater. Maniera wokalna a?la LaBrie jest bardzo wyrazista i czasem zbyt mocno przykuwa uwagę, proponuje wtedy lekko przesterować głośniki i odsunąć się od nich w ustronne miejsce. W zasadzie mogli wziąć na tapetę ?Silent Man? Dreamów i byłoby całkiem słodko i czarująco. Choć można tez wychylić lampkę wina, bo na coś ostrzejszego muzyka jest zbyt delikatna.

W tym duecie Liimatainen jest bardziej słyszalny w partiach gitarowych, Kotipelto zaś przewodzi wokalnie.

Takie jednak proste konstrukcyjnie granie, sprawdzające się w schyłkowej część  imprezy pod gołym niebem, z zapachem grillowanych potraw w powietrzu oraz popisywaniem się przed dziewczynami nie jest na dłuższą metę interesujące. Ale prześledźmy nieco treść płyty.

Kotipelto na płytę zaproponował dwa utwory z solowych płyt  „Sleep Well” i „Serenity” oraz trzy Stratovariusa.   Liimatainen zaś numer Sonata Arctica  -„My Selene”, tradycyjną fińską melodię „Karjalan Kunnailla” zaśpiewaną w oryginalnym języku i zupełnie nowy kawałek – „Where My Rainbow Ends” w którym chłopaki chyba najlepiej sie poczuli, bez zbędnego balastu porównań z mistrzami czy wysiłkowych prób odejścia od oryginalnych wykonań. Co zwróciło moją uwagę? Np.: ?Out In The Fields? podoba mi się dlatego, że kompletnie odbiega pod każdym względem od oryginału i wyszedł z tego bardzo zgrabny cover. Chyba najmniej udanym  fragmentem krążka jest porwanie sie z motyką, a raczej z głosem na Deep Purple i ich Perfect Stragners. Nie ma tu ani nadmiernie drażniących ani wzniosłych aranżacji, wszystko wypada dość podobnie, zaśpiewane i zagrane w podobny sposób. Czy to wada? Hmmm? Ta płyta nie miała raczej zwojować list przebojów, była chyba odpowiedzią na prośby fanów.  Ale czy fani maja dostać cokolwiek, czy są warci większego wysiłku obu panów?
Kotipelto i Liimatainen to kumple, razem współpracują także w projekcie Cain’s Offering. Być może zbyt zajęci ciekawszymi pomysłami, mówiąc o nowej płycie zwalili profilaktycznie całą winę na fanów, mówiąc, że:

„To fani nas do tego namówili. Nagrywali nasze koncerty na telefony komórkowe, a później pytali: dlaczego nie nagracie wspólnego albumu? W końcu się zdecydowaliśmy!” ? mówi Kotipelto.

 „Niestety nie mieliśmy czasu na pisanie nowych utworów” ? żalą się. Na jakieś odkrywcze i finezyjniejsze potraktowanie coverów najwyraźniej tez nie mieli czasu.

Dlatego też „Blackoustic”, jako płyta dla fanów obu panów jak najbardziej będzie smakowitą odskocznią od  ich ?ciężkiego? codziennego repertuaru. Dla pozostałych może być pięknym wypełniaczem , muzyką dla większości , i bez specjalnego ryzyka nikt nie posądzi Was o dyskryminacje muzycznych gustów czy obrażanie uczuć ortodoksyjnych wyznawców jakiegokolwiek gatunku.

 Płyta zatytułowana „Blackoustic” ukazała się 19 października, będzie z pewnością pod koniec  roku dostępna na półkach z okazjami cenowymi i wtedy pewnie ja nabędę, ot tak, by mieć ciekawostkę w kolekcji. Wybaczcie chłopaki.

 

justisza