Iron Maiden to żywa legenda i choć można by było powiedzieć to o różnych zespołach rockowych, o tyle ci Anglicy dokonali już w muzyce tak wiele, że nikt nie może się im równać. Istnieją już tyle lat, że jeśli widzimy na koncertach tak wiele bardzo młodych osób, to daje nam obraz tego, jak niezwykle uniwersalna jest ich muzyka, jak wiele pokoleń zdążyła już połączyć. Ponadto są najwięksi także w statystykach i żeby było ciekawiej, dokonali tego prawie bez pomocy telewizji, absolutnie bez pomocy innych zespołów, nie wykorzystując żadnego nurtu w muzyce, który byłby modny, który pozwoliłby im podpiąć się pod modę i zaistnieć. Oni sami stworzyli nowy gatunek i do dziś konsekwentnie się go trzymają. Nie trzeba mnie zachęcać do obejrzenia jakiegokolwiek oficjalnego wydawnictwa spod znaku Iron Maiden. Sam od paru ładnych lat robię napisy do ich oficjalnym i nieoficjalnych koncertów, tłumaczę niektóre utwory, głównie filmy dokumentalne, czytam o znaczeniach tekstów, chodzę na koncerty – podsumowując wszystko – jestem ich fanem.
Iron Maiden wydają wiele koncertów na różnych nośnikach, tak więc fani wykładają sporo pieniędzy, aby posiadać wszystko co związane z ich ulubioną kapelą. Tak wiele wydawnictw może budzić podejrzenia co do zachłanności wytwórni albo samych artystów. Tak też podszedłem do tego DVD – nieco z dystansem. Okazuje się, że niepotrzebnie, bowiem film ten nie ma nic wspólnego z odgrzewanymi kotletami – inaczej niż ostatnie koncerty kapeli (w kółko te same kawałki, pomimo posiadania w dyskografii tak wielu pawie nie granych albo nigdy nie granych). To prawdziwy dokument nakręcony przez młodych Kanadyjczyków, pokazujący kulisy trasy koncertowej, która była kopią klasycznego „World Slavery Tour”. Wtedy już byłem na świecie, ale zespół i tak jest starszy ode mnie o parę lat! Film zaczyna się od koncertu i kawałka „Aces High”, ale zaraz przechodzi w pierwszy wywiad i tak oto znajdujemy się na lotnisku w Anglii, podziwiamy prywatnego Boeinga zespołu Iron Maiden i jesteśmy świadkami pierwszego lotu na koncert – wypadło na Indie.
Film jest wspaniale zmontowany i ani przez chwilę nie czuje się nudy, pomimo że członkowie zespołu nigdy nie mieli nic wspólnego z szaleństwem rock and rolla, znanym choćby z ekscesów zespołów typu Mötley Crüe (choć Nikki Sixx ponoć przeleciał żonę Bruce’a Dickinsona na wspólnej trasie koncertowej). Czasami nawet żałowałem, że akcja przenosiła się tak szybko z kraju do kraju (film trwa około dwóch godzin jednak należy odjąć czas piosenek, które i tak umieszczone są w całości na oddzielnej płycie). Jeśli jest się fanem ich muzyki, nic we „Flight 666” nie jest nudne. Ja interesowałem się wszystkim, każdym małym problemem, żartem, wywiadem, nowinką, detalem. Jeśli ktoś chce się przekonać o wpływie tego zespołu na ludzi, trzeba zobaczyć dokument z trasy koncertowej po całym świecie, po wielu kontynentach, głównie trasę po Ameryce Południowej. Ludzie żyją tym zespołem, to co wyprawia się tam przed koncertami zespołu to więcej niż szaleństwo – to prawdziwy obłęd!
„Flight 666” zawiera show zmontowane z wielu koncertów oraz sam dokument. W dokumencie znalazły się też te same utwory co na koncercie, jednak jedynie ostatni „Hallowed Be Thy Name” jest pokazany w całości. Dla osób postronnych to będzie dobry dokument, dla fana muzyki coś więcej, a dla fana Iron Maiden to prawdziwa uczta.
Michał Krzycki